Lucy Hearfilia, cycata blondynka
należąca do Fairy Tail krzyknęła, gdy smuga dymu przysłoniła chłopaka, a on sam
zaczął się śmiać wesoło. W końcu zauważyła jego sylwetkę, która zaczęła się do
niej zbliżać, aż w końcu zobaczyła go w całej okazałości. Twarz miał ciemną od
dymu, a na ramieniu siedział mu Happy, który krztusił się.
- Ale zabawa!- zawołał skacząc radośnie i plując ogniem- Ja
chcę jeszcze raz! Happy zbieraj się, idziemy wypróbowac to jeszcze raz!
- Co ty narobiłeś kretynie- blondynka zaczęła bić go po
głowie pięściami. Całkiem się przestraszyła o tych debili, co by zrobiła, gdyby
coś im się stało?- Użyłeś tego!! Jakim cudem?! Czy ty wiesz co narobiłeś?
- Auuuuźć! Nie biiiij! Lucy! Lucy! Zobaczymy co to… Może przyjaźni
obcy? Buahahahahahah! „Pokażę im gdzie raki zimują!
Odczekali chwilę od razu
przybierając postawę gotowości. Lucynka sięgnęła po swoje klucze. Minęła
dłuższa chwila zanim dym opadł, wtedy dopiero na ziemi ukazały się dwie postaci
dziewczyn, które leżały obok siebie nieprzytomne. Lucy pisnęła instynktownie,
chowając się za Natsu.
- Ale ty jesteeśśś tchórzem Lucy – syknął kot, zasłaniając
łapą usta.
- Co za potwory!!!!- spojrzała ponownie w ich stronę.- A
nie… To zwykłe… Dziewczyny?
- Waaaa… A-ale ładne!- Dragneel zachwycił się, zatrzymując
na nich wzrok.- Nawet ciebie przebijają!
-Zamknij się, nie wiadomo skąd są, kim są i jakie mają
zamiary- zirytowała się, gdy zauważyła gdzie na dłużej zatrzymuje się jego
wzrok i ponownie trzasnęła go w łeb.
Natsu krzyknął przeraźliwe,
zastanawiając się dlaczego do kurwy nędzy ona ciągle go bije. Chłopak podszedł
do leżącej blondynki, z zamiarem sprawdzenia czy w ogóle jeszcze żyje. Kiepsko
by było, gdyby było inaczej. Nim zrobił cokolwiek, otworzyła oczy i pisnęła przeraźliwie,
budząc nawet swoją towarzyszkę. Natsu krzyknął w odpowiedzi i wywalił się do
tyłu, Natalia podniosła się na łokciach i zaczęła szturchać swoją przyjaciółkę
bez słowa, wskazując na nich palcem. Magda przetarła oczy swoimi malutkimi
dłońmi, a jej twarz zbladła tak bardzo, że pokazały niewidoczne zazwyczaj
żyłki. Heartfilia chwyciła w dłoń swoje klucze i spoważniała. Z groźną miną
kierowała je w ich stronę
- Kim jesteście i skąd macie te urządzenie?- Widać było, że
nie podobały się jej, a może po prostu zazdrość wkradła się do jej głowy?
- Dziewczyyyynyyy!- Natsu uśmiechnął się i uklęknął koło
większej z nich.
- Jestem Natsu a ty?
- Ja też jestem Natsu…- wyjąkała zszokowana dziewczyna - To
znaczy Natalia, ale najczęściej zwą mnie Natsu…
- Coooo?! Wstał i zaczął krzyczeć.
Uniósł się i skierował w nią oskarżycielsko palec:
- To kto z nas jest prawdziwym Natsu??!!
- Ty debilu- Lucy walnęła go w łeb po raz n-ty w tym dniu.-
Tylko ona ma taki przydomek…
- Ahaaaa!- chwycił się za głowę i spojrzał na nie, uśmiechając
się ciepło.- No no więc… Możesz się inaczej nazywać?… Bo nie wiem jak wymówić
twoje imię…
- M-może być Nancy…- uśmiechnęła się, tak też chciałaby się
nazywać- A ta obok, to Magda- Madison i jest moja najleeepszą przyjaciółką!
- Sama umiem mówić – jej towarzyszka prychnęła, krzyżując
ręce na piersiach. – Madison.
Lucynka
przyglądnęła się im. Nie wyglądały na niebezpieczne, do tej pory nie próbowały
walczyć, nie zmieniły się w nic dziwnego, grzecznie się przedstawiły.
Oddychając z ulgą, wsadziłą klucze z powrotem do swojej torebeczki.
- Skąd macie Kostkę? – zapytała po chwili.
- No więc… wykopałam w rzece- zaśmiała się Nancy.- Emmm… To
może…. Jesteśmy ze świata nieznanego wam… Gdzie magia nie istnieje, a ludzie
pozbawieni uczuć pracują ciężko, trzymając się tylko ziemi… Więc nic wam nie
zrobimy, bo nie mamy mocy.
-Coooo?-Lucy nie mogła uwierzyć- Coś takiego istnieje?…
B-bez magii?… Wiec jak wyjaśnicie fakt, że jesteście magami?…
Dziewczyny
otworzyły szerzej oczy i spojrzały po sobie. Co oni pieprzyli?
-Czekaj co?? Magami? – Nancy uniosła rękę, gestykulując. -
Co? To niemożliwe…
- Wyczuwam w tobie magię wody.- Natsu niuchnął powietrze. –
A w twojej przyjaciółce magię światła.
- Światła? - Madison wzruszyła ramionami. – A przecież nie
cierpię słońca.
- Może to dlatego, że wędrując w przestrzeni między
gwiezdnej i lądując tutaj, zyskałyśmy prawo magii? – siedząca blondynka
zamyśliła się.- …A ja zmądrzałam…
- Gratulację, jestem z ciebie taka dumna.
- Ja z siebie też!
- Hmmm…. Nie wiem co o tym myśleć…. Mistrz będzie wiedział…-
Lucy westchnęła ciężko ze zrezygnowaniem. - Powinniśmy was do niego zabrać i
zobaczyć co będzie dalej…
Czuła, ze nie przepada za nimi. Dziewczyny
nadawałyby się do Tygodnika Czarodziei. Przyjaciółki wstały i spojrzały po
sobie. Obie był tak samo podekscytowane jak i przerażone tym co się dzieje.
Uważały to za sen, może tak naprawdę zaraz miał się obudzić. Jednakże
posłusznie ruszyły za nimi, wymieniając spojrzenia pomiędzy sobą. Bacznym okiem
obserwował je mały Happy, który również nie do końca był przekonany co do nich.
Gdy weszli do gildii, przybyszkom zaparło dech w piersiach. Ich marzenie się
spełniło, chociaż raz w życiu poszczęściło się im. Miały przeżyć przygodę, taką
prawdziwą. Podeszli do lady, na której siedział pijany, starszy mężczyzna
nazywany Mistrzem. Wąsy wyrastały aż za twarz, spod czerwonej od alkoholu
twarzy wyglądały pełne mądrości oczy.
-Dziadku!- Natsu uśmiechnął się szeroko.- Popatrz popatrz!
-Hmmm?- staruszek odstawił piwo i spojrzał na dziewczyny,
którym oczy świeciły się z zachwytu- O co chodzi?… Coście znowu zrobili?
Lucy wraz z chłopakiem, zaczęli
szybko opowiadać co się stało. Natsu
całkiem zmienił historię na to, że nagle wyskoczyły z kostki, zupełnie
zapominając o tym, że to on spowodował otwarcie portalu. Mina staruszka stawała
się coraz poważniejsza, a zdrowy
rozsądek zaczął powracać. Dziewczyny w tym czasie zaczęły się rozglądać po ogromnym
pomieszczeniu. Te ściany, stoliki, bar. Były takie nierealne, a zarazem
prawdziwe. Naprawdę znalazły się w innym wymiarze, gdzie magia istniała, a Zycie
to wieczna przygoda. Natalia czuła, że zaraz popłacze się z radości, a Magda,
próbowała wszystko w sobie tłumić. Zostały przedstawione na końcu, jak gdyby
był jedynie drobnym szczegółem całej tej opowieści, a przecież to one miały
problem.
-Ty kretynie jak mogłeś jej użyć?!- Macarov stanął na blacie
i postawił piwo obok, by się nie wylało nawet, gdy dojdzie do bójki. - Jak
mogłeś tka po prostu się nią bawić?! Wiesz co mogło się stać?!
Dziewczyny aż się przestraszyły.
Jego surowy wzrok ogarniał całą piątkę. Natsu uśmiechnął się i głupawo i
podrapał po głowie, nie wiedząc co powiedzieć.
-Mogłeś mi tu sprowadzić dwie potwory zamiast tych
dziewczyn! I co by było?! Ciesz się, że to nie ciebie przeniosło tylko je!
-Um… Mistrzu…- przerwała Lucy- Co z nimi teraz zrobimy?….
Staruszek przeniósł wzrok na nie.
Z każdym mrugnięciem stawał się spokojniejszy, a to pozwalało mu na racjonalne
myślenie. W końcu usiadł, nie spuszczając
z nich wzroku.
-Nie można was odesłać… Nawet nie wiemy jak… W sumie…
Jesteście magami…. A nie umiecie się obchodzić z magią…
-Więc co teraz z nami będzie?…- Nancy lekko zmarszczyła
brwi. – Nie mamy co ze sobą zrobić, ani gdzie pójść.
Nie chciała opuszczać tego
miejsca, przecież dopiero co się zjawiła. Zapewne Madison podzielała jej
zdanie. Macarov po dłuższej chwili ciszy uśmiechnął się szeroko ze słowami:
-Nauczycie się zaklęć! I jako Fairy Tail po takim incydencie
nie możemy odmówić wam pomocy, więc zapewnimy wam przez jakiś czas ochronę.
- C-cooo? – dziewczyny zdziwiły się jednocześnie.
- A tak właśnie… A potem jeśli będziecie chciały… Dołączycie
do Fairy Tail…
„Dołączycie do Fairy Tail”. Nie
dość, że mogły zostać to jeszcze miały okazję dołączyć do gildii. Po twarzy
Nancy spłynęło kilka łez radości, zaś Mad uśmiechnęła się mimowolnie, była
równie zachwycona co jej przyjaciółka. Takiego obrotu spraw się nie
spodziewała.
-Dziękujemy!- Nancy uśmiechnęła się szeroko i otarła łzy ze
swoich policzków.
- N-nie spodziewałam… się…-
Madison odezwała się po raz pierwszy- A-ale… Kto nas tego nauczy….
-Juvia będzie uczyć ciebie Nancy… Zaś ciebie Madison, będzie
uczył Maximus… Także nowy członek gildii… Naprawdę dobrze obchodzi się z magią
światła.
Dziewczyny dopiero teraz
zauważyły, że wokół nich zebrała się większość osób z Fairy Tail. Najbardziej
odznaczał się czarnowłosy chłopak, który nazywał się Gray Fullbuster i był
jednym z najgorętszych członków gildii. Wpatrywał się w Mad jak ciele w
malowane wrota. Dziewczyna stojąca obok zabijała ją za to wzrokiem. Juvia,
dziewczyna z niebieskimi włosami, najlepszy mag wody w Fairy Tail, miał uczyć
ją posługiwania się magią. Nancy uśmiechnęła się do niej serdecznie, a ona
odwzajemniła go.
-Juvia będzie uradowana, że będzie mogła uczyć nową-
wypowiedziała to cukierkowym tonem jaki teraz miała w zwyczaju.
-Juvia? - Nancy zaśmiała się podeszłą bliżej.- miło mi cię
poznać, jestem Nancy! Kiedy mogłybyśmy zacząć trening? Nie mogę się doczekać!
-Mm.. Juvia mówi, że
nawet teraz!
-Naprawdę??
-Gray-sama, możesz popatrzeć jak uczę jej wszystkiego!-
zapiszczała zachwycona.
-Nie, jednak spasuję- odrzekł, odchodząc z rękoma w
kieszeniach.
-Mistrzu- Madison spojrzała na staruszka - A gdzie będziemy
spały?
-Spokojnie, o to się nie martwcie. Zaopiekujemy się wami na
początku, dołożymy wszelkich starań, ale chcę byście odpowiedziały na moje
pytania.
-Oczywiście, to da się zrobić.
Nancy ruszyła w tym czasie za
swoją nową koleżanką. Przelotnie spojrzała na mężczyznę, który miał uczyć jej
przyjaciółkę. Maximus był rosłym mężczyzną, ale jego masa mięśniowa była
mniejsza niż u Laxusa, wnuka Macarova. Miał jasne, blond włosy i ciemne oczy.
Dość niespotykane połączenie. Nancy przyglądając mu się jeszcze chwilę
dostrzegła, że w jego uśmiechu było coś innego, coś fałszywego. Uznała, że
powinna mieć na niego oko i oglądając się co chwilę za siebie, ruszyła za Juvią
na zewnątrz.
***
Juvia była naprawdę wymagająca,
ale przynajmniej nie sadystyczna. Najwięcej radości sprawiało jej robienie
wodnych bąbelków. Trening polegał głównie na próbie odtworzenia zaklęć, którymi
powinna władać oraz użyciu ich na wrogu, który w tym wypadku był Juvią. Podczas
ćwiczeń zdążyła opanować kilka technik, które powoli zaczęła wykorzystywać.
- J-Juvia!- Nancy spojrzała na nią, gdy odpoczywały, siedząc
na miękkiej, zielonej trawie- M-mogłabyś nauczyć mnie tego, jak możesz zmieniać
swoje ciało w wodę?
- H-uh?… Naprawdę chcesz?…- dziewczyna uniosła brwi, bawiąc
się źdźbłem trawy.
- T-tak, to jest super! I bardzo przydatne!
- Heh…..Juvia mówi, w sumie będziemy musiały cię tego długo
uczyć, byś dobrze to opanowała… Ale zgoda.
- Jest! Dziękuję ci bardzo!
Nancy wróciła do nowego domu
totalnie zjechana, nie miała nawet siły by stać. Trening był naprawdę
przydatny, ale trudny. Zmęczona położyła się na swoim nowym łóżku, nawet nie
sprawdzając czy Mad wróciła czy nie. Przymknęła oczy i pochłonęła ją kraina
Morfeusza. Spała tak twardo, że nie usłyszała głośnego trzaśnięcia drzwiami i
zawołania „Jestem” swojej przyjaciółki.
***
Kolejny rozdział starej historii powodzenia w czytaniu :3
~Nancy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz