środa, 20 lipca 2016

Rozdział 2 - Pierwsza misja

Minęły dwa tygodnie odkąd znalazły się w Earthlandzie, dziewczyny zdążyły się już przyzwyczaić do nowego świata pełnego magii, nowych doświadczeń, osób. W końcu po opanowaniu większości zaklęć zostały przyjęte to gildii Fairy Tail, zyskując popularność  oraz zaufanie innych członków. Treningi przyjaciółek odbywały się osobno, przez nie mogły za wiele ze sobą rozmawiać, ale gdy już to robiły, opowiadały o wszystkim, jaki ten świat jest wspaniały, który z członków gildii jest najlepszy, kogo chciałyby bliżej poznać. Teraz stały przed tablicą, na której podane były wszystkie zadania. Chciały wykonać w końcu jakieś zadanie.
-Maaaaad, to co, bierzemy coś? - blondynka uśmiechnęła się do swojej przyjaciółki, kiwając się na piętach.
- Jeżeli tak bardzo chcesz- dziewczyna westchnęła, patrząc na tablicę z ogłoszeniami.
-Tak! Nareszcie!
-A zatem? Co byś chciała?
- O, to może być ciekawe….- Nancy zmrużyła oczy, czytając jedno z ogłoszeń- Za miastem jest ta wielka góra, co nie? Z tego co tutaj jest napisane, to przestępcza grupka magów ma tam kryjówkę, a naszym zadaniem jest ich złapanie, do tego płacą niezłą sumkę.
               Brunetka zerwała ogłoszenie i przeczytała je dokładnie:
-Będę musiała się niepotrzebnie męczyć? Ale dobrze, zawsze to jakaś przygoda… Może nawet trochę powalczymy i będę mogła trochę na nich poćwiczyć?
-Ja też Madison, ja też…- Nancy zerwała kartkę i wsunęła ją do kieszeni spodni.
-Widzę, że w końcu coś wybrałyście- usłyszały za sobą niski, spokojny głos.
               Dziewczyny odwróciły się szybko. Za nimi stał mistrz Madison, ubrany dzisiaj w szarą koszulkę i narzuconą na nią granatowy płaszcz z futrem.
- Tak Max, a co, chcesz iść z nami?- odezwała się Mad, posyłając mu delikatny uśmiech.
Mężczyzna uśmiechnął się i przejechał dłonią po swoich blond włosach, odgarniając je do tyłu. Mimo że był trenerem Mad, jej mistrzem, nie wzbudzał zbyt dużego zaufania Nancy. Takim bufonom nie warto ufać. Nie podzieliła się dotąd podejrzeniami z przyjaciółką, bo to mogłoby zaszkodzić jej w uczeniu się.
-Jednak spasuje- zaśmiał się cicho- Misja nie jest pasjonująca, lepiej będzie jak zostanę tutaj i napiję się piwa z innymi.
-Taa, już to widzę- Mad  parsknęła śmiechem.
- Może i my się razem napijemy, gdy wrócisz?
-Dobra, dobra gołąbeczki- Nancy zadęła policzki stając między nimi. - Mad, idziemy, im szybciej, tym lepiej dla nas.
Chwyciła swoją przyjaciółkę za nadgarstek i pociągnęła w stronę wyjścia.
***
Podczas wędrówki poza miasto, kilka razy musiały się zatrzymywać, ponieważ Nancy- znana ze swojego obsesyjnego zamiłowania do natury, chciała zobaczyć to i owo. Teraz miała idealną okazję, żeby przyglądnąć się tutejszej roślinności oraz zwierzętom. Niektóre nie różniły się zbytnio od ich ziemskich, a niektóre były tak dziwaczne, że Nanc zastanawiała się, jak mogą funkcjonować. Uważała, że każda chwila spędzona na świeżym powietrzu jest ważna, a głaskanie zwierząt pomaga zniwelować stres. W końcu dotarły do podnóża góry i zaczęły się na nią wspinać wąską i stromą gdzieniegdzie ścieżką.
-Nie wiedziałam, że ta góra będzie taka wielka…- mruknęła Mad.
-No, trochę trzeba się wysilić.. Jesteś gotowa?- Nancy spojrzała na przyjaciółkę.
-Ja bym nie była?…
-W sumie….
Musiały iść gęsiego, Mad szła przodem, wypatrując czegoś niezwykłego. Po chwili zatrzymały się, dostrzegając ich cel. Wejście do groty było wielkie, jakiś metr wgłęb niej stały drewniane skrzynie, które idealnie nadawały się na to, aby się za nimi skryć. Bez namysły zakradły się jak myszy i ukryły, wyglądając zza nich minimalnie. Wrogowie byli ukryci w cieniu, jednak głos był wzmocniony.
- No to co teraz planujesz?- odezwał się pierwszy głos.
- A wiesz… Mam pomysł… Ukradnijmy klejnot Fairy Tail- drugi zaśmiał się- Krążą pogłoski o tym, że ta głupia gildia skrywa właśnie ów klejnot, ale do końca nie wiadomo gdzie on jest i czym jest.
W odpowiedzi odezwało się kilka jęków. Najwyraźniej nie byli zachwyceni propozycją konfrontacji z tą właśnie gildią.
- K-klejnot Fairy Tail?… - odezwał się inny.
-Tak… Jakiś problem?
- N-nie, ale…
- Świetnie.
Dziewczyny wymieniły po sobie spojrzenia. „Jaki klejnot Fairy Tail?”. Sprawa zaciekawiła je jeszcze bardziej, chciały się dowiedzieć więcej. Poczuły jak wiatr smaga je od tyłu, a włosy zaczynają lecieć na twarze. W myślach doszły do wniosku, że najlepiej będzie, gdy złapią i wyciągną z nich informacje. Sprawa dotyczyła gildii, ich nowego domu, więc nie mogły tylko bezczynnie stać. Zupełnie nie myślały o swoim poprzednim domu. Madison szturchnęła ją, wyrywając z zamyślenia. Dziewczyna zamrugała i instynktownie rzuciła pytające „huh?” Dźwięk od razu wzbudził w mężczyznach czujność.
-Mamy gości- odezwał się znajomy głos, dotychczas pozostający w milczeniu.- Zajmijcie się dziewczynkami…
Dobra, skończyły się podchody, czas ruszać, pomyślała Nanc. Wyszły zza skrzyń, od razu przyjmując postawę bojową. Były gotowe. Nie mogły się doczekać, aż wypróbują swoje umiejętności. Macarov powiedział im wcześniej, że na tym poziomie dadzą sobie radę z takim zadaniem.
-No to po was- Nancy wskazała na nich palcem - Magowie z Fairy Tail nigdy nie przegrywają. Opowiecie nam co planujecie!
-Hahahah śmieszne- rzekł szyderczo jeden z nich- W życiu nie widziałem takich ofiar. Słyszeliśmy o was, ledwo co wylecieliście z gniazda, a już fafikujecie.
Nancy uniosła rękę przed siebie i skupiła się, zamykając dwóch zbirów w wodnym wiezieniu. Jak na dwa tygodnie było to całkiem nieźle, ale jej magia byłaby potężniejsza, gdyby miała więcej czasu na ćwiczenia. Magowie wstrzymali powietrze, próbując się wydostać. Jeden z pozostałych podbiegł do niej i powalił ją elektrycznym ciosem nim Mad zdążyła go zauważyć. Chwilę później ten sam mężczyzna leżał nieprzytomny na ziemi, powalony przez tę samą osobę.
-Nancy!- Magda pomogła wstać swojej przyjaciółce.- Nic ci nie jest?…
-N-nie! Wszystko dobrze… Ch-chyba…
-Oślepiający blask!
Mad wyciągnęła przed siebie rękę, a światło zrobiło swoje. Nie zdążyły skupić się na swoich tyłach.. Nie zwróciły uwagi, że sytuację wykorzystał wcześniej jeden zbir, który zaszedł je od tyłu. Nim zdążyły zareagować, obie leżały na ziemi powalone przez jedno zaklęcie, które wykorzystywało światło. Na brunetkę podziałało jedynie porządne uderzenie w kark. Rosły blondyn nadepnął na szyję Nancy, przyduszając zarazem do zimnego podłoża. Wodne więzienie zniknęło, a półprzytomni magowie, opadli na ziemię z hukiem.
-M-Maximus…- jęknęła, próbując odepchnąć jego buta.- Wiedziałam kurwa, że cos tu jest nie tak.
Teraz były członek Fairy Tail chciał ją pozbawić przytomności i prawie mu się udało, gdyby nie to, że sam został zaatakowany. Mocne uderzenie w szczękę odepchnęło go na kilka metrów od przyjaciółek. Dziewczyna zdążyła zobaczyć tylko ciemne włosy oraz Max’a, który zniknął z jej nieprzytomną przyjaciółką.  Potem zamknęła oczy i wszystko rozpłynęło się w ciemności.
***
Śniła o ciemnowłosym chłopaku, który chodził do jej szkoły. Zazwyczaj mijała go na schodach, potykając się z wrażenia. Miała wielki talent do upadania, uderzenia i obijania się o wszystko co popadnie. Chłopak mówił coś do niej, patrzył w oczy, ale nie mogła nic usłyszeć, po nim ukazała się jej Madison. Zamknięta  w celi i przykuta łańcuchami.  Nancy chciała jej pomóc, dosięgnąć, jednak nie mogła nic zrobić. Sama czuła się jakby skrępowana, a uczucie bezsilności powodowało, że ogarniał ją gniew. A wszystko przez Maxa. To przez tego gbura, miała ochotę znaleźć go i przypierdolić. Po twarzy jej przyjaciółki płynęły łzy. Nie wiedziała czy to z bólu czy z powodu sytuacji, w której się znalazła. W końcu Nanc udało się wyciągnąć rękę w jej kierunku.
-Madison…… Uratujemy cię!!- krzyknęła zalana łzami.- Powróć proszę!! Nie dam bez ciebie rady!!


Brunetka zdawała się słyszeć jej słowa, ponieważ uniosła głowę i rozglądnęła się. Po chwili obraz zaczął się zamazywać i Nancy zaczęła krzyczeć rozpaczliwie. Nie chciała jej opuszczać w tej chwili.  Nie teraz. Ciemność ogarnęła nią ponownie….

***
Witam, witam! Jedziemy dalej!
~Nancy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz