Słońce znikało za horyzontem,
niebo powoli ciemniało, a chmury gdzieniegdzie przybierały barwę różową. Dla
starszych dzień się kończyć, zaś dla młodych dopiero zaczynał. Ulice zalała
horda młodzieży, która postanowiła zabawić się na parkiecie, w barach,
restauracjach. W tym tłumie znajdowały się również strudzone podróżą
dziewczyny, które podążały obok siebie, trzymając na rękach Exceedy. Ich celem
była górująca nad miastem siedziba gildii Sabertooth. To tam miały się niedługo
znaleźć.
-Dlaczego nas wysłali?- burknęłam- Boję się trochę.
- Nie wiem- odpowiedziała- Może ze względu na moje
powiązania, a twoje zainteresowanie... Bo mnie guzio ni obchodzą.
-Nancy-kontynuowała- Nie denerwuj się, weźmiemy to na
poważnie i tyle.
- No tak, to poważna gildia, ale jeśli spróbują nas
obrazić...
-Skopiemy im tyłki- wtrącił Marshmallow.
-I nici z naszej współpracy-
burknęła Celia.
Gildia Sabertooth była widziana z
prawie każdego punktu w mieście. I nic dziwnego, w końcu stała na wzgórzach i
była nimi otoczona. Budowla jest monumentalna, w jej skład wchodziło kilka
innych budynków. Budynek zdobi wiele fasad, kolumn. Całość przypomina świątynię
albo piramidę. Wspięłyśmy się po marmurowych schodach w stronę świątyni
Szablozębnych. Pod nazwą ich gildii widniał napis "Witamy was, Fairy
Tail". Wyglądało na to, że już wszyscy wiedzą o naszym przybyciu i nowy
mistrz gildii Sting zatroszczył się o to. Wreszcie stanęłyśmy przed wrotami,
nawet nie myśląc o tym, aby je otworzyć.
-To co wchodzimy, witamy się... I co dalej, Mad?
-Wybieramy najlepszą opcję jaką nam zasugerują- westchnęła
. -Czyli? Nie wiemy nawet czego się po nich spodziewać.
- Po Stingu będzie można spodziewać największych głupot
jakie ktokolwiek, kiedykolwiek wymyślił. Pewnie każe nam się przebrać w jakieś
obskurne ubrania i paradować w nich, żeby nacieszyć oko.
- Madie, dalej rozpamiętujesz to co powiedział na balu?
- Musi się nauczyć, że na łatwe panienki to podziała, ale
mnie te teksty nie ruszają.
-Uuuuu- zachichotałam.- Czyżbyś była nim zainteresowana.
- A co ciebie to interere? Ty lepiej wal do tych drzwi, a
nie.
Zaśmiałam się i chwyciłam za
sznur, który miał poruszyć dzwonem. Nagle wrota otworzyły się, uderzyło nas
światło, które wylało się ze środka. Zobaczyłyśmy wszystkich członków
Sabertooth, na czele stali Sting i Rogue wraz z Exceedami. Osoby, które
kojarzyłam, jak Yukino czy masywny koleś z zielonymi włosami, którego imienia
nie pamiętam, trzymali butelki z szampanem, uśmiechając się szeroko.
-Witaaamyy!!-krzyknęli niejednogłośnym chórem.
-Nghaaa ludzie!!- Sting wybuchł złością, typową dla Natsu-
Ćwiczyliśmy to dzisiaj! Obiecaliście się nie spóźniać! Jak teraz wypadliśmy
przed Fairy Tail.
-Uspokój się- chłopak o czarnych włosach dźgnął go łokciem
między żebra.
-Ty mnie emosie nie uspokajaj, bo jak ci przywalę w facjatę
to zobaczysz!
-A ty wybrakowana blondyneczko przestań mi grozić, bo nie
wiem co ci zrobię!! Patrzą na nas!
Oboje zwrócili wzrok na nas.
Spojrzałyśmy po sobie, a po chwili ciszy wybuchnęłyśmy śmiechem, który odbił
się echem. Weszłyśmy, witane przez Szablozębnych.Wymieniłam spojrzenia z Rogue,
kątem oka zauważając, jak między Mad a Stingiem pojawia się spięcie . To jakby
dwa tygrysy miały stanąć do walki o teren.
- Ile będziesz to jeszcze rozpamiętywać, Madie-san?-
warknął.
-Tyle, ile trzeba. Nie będziesz mi mówić, kiedy mam o czym
zapominać.
-Wy kobiety to zawsze o wszystkim pamiętacie.
-O, a ty od kiedy jesteś znawcą kobiet?
-Maaadieeee!- zbliżyłam się, od razu chwytając ją za
ramiona- Zobacz, zobacz tam jest stół. I jedzenie!
-Jasne, jasne. Tu i tak nie mam nic do roboty.
- Sting, jak ochłoniesz to podejdź do nas i wyjaśnij nam co
i jak.
- Podejdziemy - blondyn uśmiechnął się, pokazując swój
śnieżnobiały uśmiech- Nie martw się, skarbie.
- Jeszcze raz powiesz do mnie skarbie, to skończysz jako
pożywka dla ptaków.- podsumowałam, uśmiechając się uroczo.
-STIIIIIING!!- Rogue stanął za nim, strzelając kostkami- Co
ja właśnie słyszałem?!
Zaczęłam pchać nerwowo Mad w
stronę stołów, żeby usunąć się z pola rażenia. Wszyscy wiedzą jak to się
kończy, gdy Smoczy Zabójcy zaczynają się kłócić. Rozglądnęłam się, przypominając
sobie o tym, że były z nami również Exceedy. Stały nieopodal, rozmawiając z Fro
i Lectorem. Nie mogłam usłyszeć o czym dokładnie, ale zapewne były do dla nich
bardzo ważne sprawy. Zatrzymałam się przy stole i chwyciłam za leżący niedaleko
talerzyk w złote zdobienia i widelec. Przede mną stały sałatki warzywne,
owocowe, kanapki, szaszłyki. Zebrałam się za tę drugą opcję i na moim talerzu
wylądowała mieszanka winogron, jabłek, ananasa, pomarańczy. Spoglądnęłam na
przyjaciółkę, która była chyba nazbyt poważna.
- Nie musisz aż tak bardzo się hamować z okazywanie uczyć- wsunęłam pierwsze owoce do ust.-
Jesteś prawie wśród swoich nie są aż tacy źli przecież.
-Mimo wszystko to nasze zadanie...
-Przestań, powinniście zmienić do siebie nastawienie ze Stingiem,
nie jesteście wrogami, a widać, że się sobą interesujecie, ale nie wiecie jak
to okazać.
-Skąd ja to znam?
-Ej, ja przynajmniej potrafię się normalnie porozumieć.
Wzięła jednego z szaszłyków i
wsunęła do ust.
-Przynajmniej jedzenie mają dobre.
-A co myślałaś, Madie-san?- Sting podszedł do nas,
uśmiechając się szeroko.- Musiałem się dokładnie wypytać, co zadowoli wasze podniebienia.
-Tak szczerze to wysłałeś mnie-prychnął Rogue, który pojawił
się u jego boku.
-Fro-sama!
-Może przejdźmy do sedna, Sting- Mad powiedziała to dziwnie
miło.- Co mamy robić?
-Nooooo, to akurat będzie niespodzianka- Eucliffe
zachichotał- Na razie pokażemy wam pokoje, potem się trochę zaaklimatyzujecie.
-Następnie trochę spędzicie z nami czasu- Rogue uśmiechnął
się do nas- A potem zaczniemy misje...
-Macie już coś przygotowane?- spytała Mad.
-Oczywiście, że tak. Weźmiemy misję w mieście Red Rose,
podobno mają tam problem i potrzebują do niego magów.
-A tak się składa, że Fairy Tail i Sabertooth to dwie najpotężniejsze
gildie we Fiore!
- Wy jesteście zaraz po nas- zaśmiałam się, wiec nie
zapędzaj się tak Sting. Czyli... Będziemy sami?
-Oczywiście- Rogue uśmiechnął się- będzie z nami również
Yukino, w końcu jest naszą nieodłączną towarzyszką.
-Rogue-sama, słyszałam swoje imię- białowłosa podeszła do
nas uśmiechając się słodko, wypinając swoje piersi przy tym- Coś się stało?
Mogę ci w czymś pomóc?
Yukino była Gwiezdnym Magiem tak
jak Lucy, tylko dużo słabsza. Podobno potrafiła walczyć, ale z tego co zdołałam
zaobserwować, jest poniżej przeciętnego maga, tylko klucze pomagają jej jako
tako osiągnąć poziom. Jej słodkopierdząca natura powodowała, że dostawałam
białej gorączki, domyślałam się, że pod tym kryje się zupełnie inna osoba. Do
tego, samo to, jak uczepiła się
Bliźniaczych Smoków i owijała ich sobie wokół palców na każdym kroku.
Lucy przynajmniej starała się sama coś zdziałać i włączała się do walki razem z duchami, zaś Yukino stała i wyręczała
się nimi.
-Nie, nie trzeba. Mówimy o naszej współpracy.
-Cieszę się, że będziemy mogły razem spędzić czas! Na pewno
zostaniemy przyjaciółkami.
W mojej głowie odezwał się alarm.
W tej wypowiedzi coś mi nie pasowało. Czy ja wyczułam chęć rywalizacji? W każdym
dobrym filmie takowa występuje. W odpowiedzi uśmiechnęłam się, przyjmując
wyzwanie:
-Oczywiście, ja też się cieszę.
- Ja także.- Mad posłała jej znaczący uśmiech.
-Too co, chcecie się jeszcze najeść czy może mamy was
zaprowadzić do łóżeczek?- Mistrz Sabertooth zaśmiał się.
-Możemy je zobaczyć.
I tak własnie znalazłyśmy się na
wyższym poziomie, na którym znajdowały się kwatery. Pierwszą dostała Mad, a
następnie ruszyłam przodem razem z Rogue i Exceedami, zachwalając ich całkiem
dobry i bogaty wystrój wnętrz.
***
Dziewczyna miła ruszyć za swoją przyjaciółką,
gdy ktoś pociągnął ją a rękę wgłąb jej nowego pokoju. Zaskoczona, uderzyła tę
osobę łokciem w brzuch, a w odpowiedzi usłyszała przeciągły, znajomy jęk.
-Maad, nie musiałaś tego robić- Sting chwycił się mocno za
brzuch.- To bolało!
-Tak się kończy zaskakiwanie mnie, głupku. Czego mnie tu
wciągnąłeś i odłączyłeś od reszty?
-Chciałem z tobą porozmawiać.
-Na łóżko to nie masz szans.
-Dlaczego nie wierzysz w to, że po prostu chce tobą wymienić kilka zdań?
-Bo znałam się zbyt dobrze, a opowieści dały mi
wiele.-Zmarszczyła brwi.- Nie marnujmy czasu, Sting.
-Co ty masz do mnie?
-Nic. Nawet szacunku.
-Co? dlaczego?
-Bo na niego nie zasłużyłeś, takie teksty u mnie nie
przejdą.
-Madie- Sting westchnął poważniejąc lekko- Naprawdę
przepraszam za tamte rzeczy, masz rację, to na ciebie nie działa... Ale czy
mogłabyś mi dać jeszcze jedna szansę... I przestać mnie traktować jak szczyla?
-Brzmi kusząco. Jak sobie zapracujesz, to przestanę tak na
ciebie mówić.
-Czyli zaczynamy od nowa?
Dziewczyna złożyła ręce na
piersiach i westchnęła, udając niezadowolenie. Wewnątrz jednak czuła ulgę, że
mogą zacząć od początku. Miała nadzieję, że tym razem będzie uważać na słowa i
zacznie okazywać jej należyty szacunek. W końcu po części to dzięki ma to
wszystko, nauczyła go jak pracować ciężko by osiągać sukcesy.
-Zastanowię się nad tym.
-Ciesze się.
-To teraz daj mi wyjść, chcę zobaczyć czy będzie miała tak
samo.
***
Późny wieczór. Siedziałyśmy u
mnie, ja na łóżku, ona w oknie. Między nami panowała cisza. Myślałyśmy.
-Sting zaproponował mi zgodę- powiedziała wreszcie.
-Tak? Wtedy jak was nie było? Naprawdę? I co, zgodziłaś się
-Powiedzmy.
-To świetnie, w końcu będziemy mogli wszyscy się
zaprzyjaźnić.
-Mam nadzieję... Czy ty też odczułaś, że Yukino uważa nas za rywalki?
-Myślałam, że tylko ja to zauważyłam. Nie podobał m się jej
uśmiech.
-Może przesadzamy.
-Nie wydaje mi się, Mad.
Celia przekręciła się,
przysłuchując się naszej rozmowie. Nie dostałyśmy więcej informacji na temat
misji, jak na razie miałyśmy się zaaklimatyzować, poznać się. A co do mojego
pokoju... Pod oknem z ciężkimi zasłonami stało biurko, pod ścianą łóżko ze stolikami,
na które można było dać drobne rzeczy, niedaleko mała szafa, jakbym miała
zapełnić ją rzeczami. Naprzeciwko ściany z łóżkiem były drzwi, prowadzące do
mojej własnej łazienki z wanną i prysznicem. Czułam, że dziś wieczorem spędzę
tam trochę czasu. Spojrzałam na twarz mojej przyjaciółki, która ze spokojnym
wyrazem twarzy wpatrywała się w gwieździste niebo. Zapowiadała się ciekawa
przygoda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz