Upłynęło kilka dni od sprawy z
Nirvaną oraz walki z Maximusem. Do tej pory Niko nie obudził się, świadkiem
tego była Nancy, która nieustannie go pilnowała. Madison za to zaczęła
przebywać więcej czasu z Gray’em, a bohaterkę zastanawiało, jak to wszystko
musi wyglądać. W sumie, gdyby zastanowić się głębiej, ich osobowości były
dopasowane. Madi nie była upierdliwa, jak Juvia, wiec nic dziwnego, że Gray’owi
się spodobała. Na szczęście starsza siostrzyczka miała przy sobie genialnego
maga wody, Nancy, która ratowała ją, a ta nawet sobie sprawy z tego nie
zdawała.Nan ocierała teraz twarz chłopaka mokrą szmatką i westchnęła
zrezygnowana.
- Obudź się wreszcie debilu…
Wstała i miała już iść, gdy jego ręka złapała ją delikatnie.
-Nie idź…- usłyszała ten głęboki i słaby głos.
- N-Niko…- odwróciła się i ze łzami w oczach rzuciła się na
niego, tuląc mocno- Nareszcie!
-Auuu…. A jednak żyję… Heh.
- Ty głupi jesteś, tak się naraziłeś! Wiesz, jak się o ciebie
martwiłam?!
-Dobra, dobra, przepraszam - zaśmiał się cicho.
Na to przytuliła go mocniej,
objął ją równie mocno, masując jej plecki. Jego plan się powiódł, znowu czuł,
że powoli ją ma. W jednej chwili twarz blondynki oblał wielki rumieniec,
Przymknęła leciutko powieki.
-Nareszcie mogę odpocząć…- chłopak znowu zamknął oczy i
przysnął.
Dopiero później, gdy dziewczyna
na dobre upewniła się, że wszystko w porządku, zostawiła go samego i zasnęła na
kanapie w salonie.
***
Dziewczyna obudziła się rankiem,
ubrana magicznym sposobem w piżamę, usiadła i przeciągnęła się. Uświadomiła
sobie, że jest w nie swoim łóżku, więc szybko wstała i pomknęła za smakowitym
zapachem, uwieeelbiała jeść. Weszła do kuchni i położyła ręce na biodrach.
- Nikodem!- dominującej pozie towarzyszyły przymrużone oczy-
Dlaczego, do cholery, nie jestem w sukience, tylko w piżamie.
Teraz była całkowicie czerwona.
-Spokojnie, spałaś tak twardo, że przebrałem cię, a twoja
sukienka poszła, że tak powiem, do „naprawy”.
-Naprawdę?…. Dziękuję… Ale… To nie zmienia faktu, że mnie
dotykałeś. To było molestowanie seksualnie, skąd ja mam wiedzieć, że mnie może
nie macałeś?!
-Pierdol, pierdol… Ja posłucham. A teraz siadaj i jedz.
Popchnął warczącą dziewczynę na
krzesło. Usiadła posłusznie. Raz był miły, a raz miała ochotę mu przyjebać za
chamstwo, którym ją obdarzał. Nie wiedziała w czym leży problem
-Nikodem, ty świrze- warknęła cicho.
-Co?…- uśmiechnął się szelmowsko i podał jej talerz.
Usiał naprzeciwko niej i zaczął
jeść, spoglądając co chwilę na siebie, spożywali posiłek w milczeniu. Nan w duszy zachwycała się swoją porcją jajecznicy,
którą oczywiście sama przyrządzić nie umiała.
Wszyscy o tym doskonale wiedzieli, więc w ich domu to Mad gotowała, a
Nan sprzątała.
-Masz coś w co mogłabym się ubrać?…
-Tak, skoczyłem do sklepu i kupiłem ci coś…
- Oddam ci potem kasę, bo teraz nie mam…
- Eee tam…
- Dobrze, jak chcesz.
Blondynka wzdrygnęła się, gdy
przeleciał ją wzrokiem, wróciła szybko do jego pokoju. Rzeczywiście, na krześle leżały
przygotowane dla niej ubrania. Szara
bluzka na ramiączkach, brązowa, lekka koszula i czarne shorty. Wsunęła
wszystkie te rzeczy na siebie a na nogi kochane glany, które były z nią jeszcze
od czasów jej prawdziwego świata, nie, teraz ten świat był prawdziwy. Od teraz
to był jej dom. Wróciła do niego i pokazała się z uśmiechem.
-Niko, dzięki, ale muszę już iść.- powiedziała, idąc do
drzwi.
-Ej, młoda, czekaj….- wstał od stołu i przeszedł z kuchni do
przedpokoju, a następnie pochylił się- A coś dla mnie?
-H-huh?
Przybliżył się do jej twarzy,
tak, że zrozumiała jego przesłanie, ale zamiast tego, pocałowała go w policzek.
Nie mogła sobie pozwolić na więcej. Wybiegła pozostawiając za sobą
zdezorientowanego Nikodema, który westchnął ciężko zamykając drzwi. Podreptała
tam, gdzie ją nogi zaniosły, czyli do domu, który dzieliła z Mad. Weszła bez
pukania, przecież była to też jej kraina prywatności.
-Maaaadiiiiii- krzyknęła wgłęb przedpokoju- Jesteś?!
Ruszyła do kuchni, ulubionego
miejsca Mad, ale zastała tam jedynie karteczkę , na której napisane było
„Szukać mnie w Magnolii, SPOTKANIE z Gray’em” .
-Nareszcie- Nancy wydała z siebie pisk radosci- I support
GrayxMadison. Aww yeaaah! Musze to zobaczyć…
Zrobiła krok w stronę drzwi, ale
zatrzymała się z pytaniem ” Gdzie dokładnie mogą być?” Postanowiła więc
poszukać w kawiarniach i małych restauracjach. Mimo że Mad nie lubi często
jeść, tam Gray na pewno ją zabrał, bo gdzie jeszcze można zaprosić kogoś na
randkę? Ekhem, „spotkanie”. Wyszła z domu i ruszyła przez miasto , rozglądając
się z szeroko otwartymi oczami. Wpadła w tłum ludzi, którzy szli w przeciwnym
kierunku. Utknęła, a przynajmniej tak przypuszczała, więc zatrzymała się i
odczekała aż tłum sam ją wyminie. Jej pierwszym celem była ich ulubiona
kawiarenka wybudowana na platformie na rzece.
Oliwkowy kolor ścian zewnętrznych uspokajał, więc każdy czuł się tu
dobrze, cisza i spokój były właśnie najważniejszymi, magicznymi cechami tego
miejsca. Nancy zobaczyła tę idealną
parkę. Siedzieli na szczęście na zewnątrz, a dziewczyna zauważyła, że jej
przyjaciółka próbuje się nie śmiać. Tsaa…. To pewnie te suche żarty lekko podenerwowanego
Gray’a. Tak, to na pewno to.
-Oooo…. Jak słodko- blondynka uśmiechnęła się.
Jej uwagę przykuły filary na
filary, które podtrzymywały platformę. Jakie zdziwienie przeżyła, gdy
zauważyła, że koło nich stała Juvia na gondoli, piłując jeden z nich. Jej zaciekły
wzrok zniszczenia rywalki w miłości z daleka wyczuła bohaterka.
-Cholera…. Ona zaraz wszystko spatoli…- szepnęła jak zwykle
do siebie- Wodne tworzenie: Wielka fala….
Przed jej ręką pojawił się znak
magii tworzenia, a Juvię zmyła fala.
Nancy niezauważalnie przebiegła koło pary i wyskoczyła za barierkę.
-Wodny chód!….
Wylądowała na wodzie, po której
mogła teraz stąpać bez przeszkód. Zupełnie jak taki pewien mężczyzna…
- Juvia, co ty robisz?! Oni są na randce!- Nan zbulwersowała
się.
Dziewczyna o niebieskich włosach
spojrzała na nią wściekle.
- Juvia-san nie da Madison Gray-samy! -wysyczała- Juvia
wygra zawody o rękę Gray-samy! Juvia będzie matką jego dziecka. Gray-sama kocha
Juvię! Ale tego nie wie jeszcze!
- Juvia, lubię cię, ale nie dam ci skrzywdzić Madi! Poza tym
ona o tym jeszcze nie myśli! Zrozum, to tylko randka!
-Madison chce zabrać Juvii Gray-sama!
- Przecież to on wybiera…. A dobra, głupiego nie przegadasz!
Sorry Juvia, nie dam ci tego zrobić.
- AAAA!!!- dziewczyna pisnęła- Wodne więzienie! Gray-sama
jest mój! Gomene Nancy-chan….
- No cholera!- wybulgotała Nan- Juvia, wypuść mnie
natychmiast!
Loxar wróciła do piłowania
filaru. Bohaterka usiadła po turecku w
wodnej celi i naburmuszyła się, a zarazem skupiając. Przeszkoda wybuchła z
pluskiem, wtedy dziewczyna rzuciła się na nią.
Zaczęły się zapasy, a ludzie, którzy stali na moście zaczęli się
przyglądać, a nawet kibicować. Dziwne, że tamci jeszcze nie zauważyli.
-Grrr… Juvia!- zaczęła ją trzymać mocno.
-Nancvy-chaaaaaan!- dziewczyna rozbeczała się- Daj mi to
zrobić!! Juvia kocha Gray’a!
Podniosły się i zaczęły siłować.
Ich mordercze spojrzenia spotkały się, nawet można było dotrzeć lekkie iskry.
Nancy przygniotła Juvię do spiłowanego trochę filara.
-Uspokój się!
-Nie!
Blondynka spojrzała na platformę nad ich głowami, Gray i
Madi już szli, trzymając się blisko siebie.
-Taaaak!!- pchnęła ja mocniej na filar, i w momencie, w
którym z niej zeszli platforma załamała się. Dziewczyny spojrzały górę i objęły
się mocno, głośno piszcząc. I takim oto sposobem, po kawiarni pozostały jedynie
gruzy, i teraz można mówić, że Nancy to niezłe ziółko, rozwalające wszystko.
***
Wszędzie gruzy, od wypadku minęło
pół godziny, a Nancy zdążyła się już wydostać. Wszystko ją bolało, miała pełno
siniaków, a jej ubranie było podarte. Rozglądnęła się z Juvią, która zniknęła
już wcześniej.
-Zabiję ją- położyła ręce na plecach i przeciągnęła się,
dopóki jej coś w plecach nie strzeliło- I ciuchy Niko…. I po co chciało mi się
być aniołem stróżem… Ale co zaczęłam to dokończę, sprawię, że Mad będzie miała
najlepszą randkę.
Wydostała się na chodnik i
ponownie ruszyła przez miasto, rozglądając się za czymś podejrzanym. Magnolia tętniła życiem jak zwykle, ale nikt
nie krzyczał, nic nie wskazywało na to, aby coś się działo. Doszła do rynku i
zauważyła ich. Spacerowali spokojnie, rozprawiając o czymś. Spojrzała wyżej na
budynek i przeklęła pod nosem widząc Juvię.
-Kurde, nie mam dużo czasu- Nancy zagryzła wargę.
Szybko podbiegła do ściany, przy
której stała drabina i weszła po niej na dach.
-Daj sobie siana Juvia!- Nan znów ją zaatakowała.
Niebieskowłosa popchnęła ją, a ta
wyleciała z dachu. Zaczęła krzyczeć panicznie. Ze strachu prawie zemdlała w
locie, bojąc się najgorszego , ale uratowała ją jedna rzecz: Śmietnik, do
którego wpadła.
***
Weszła do domu cicho klnąc. Przez
kilkugodzinne leżenie w śmietniku, przesiąkła tym zapachem. Podarte ubrania,
skrawki banana we włosach i siniaki, pokazywały ją w okropnym świetle. W
mieszkaniu była już jej przyjaciółka, która krzątała się po kuchni. Nanc weszła
do tego pomieszczenia, a Mad spojrzała na nią otwierając szeroko oczy ze
zdumienia.
-Jeny, Nan, co ci się stało?!
-Kurde,Aniołem Stróżem mi się zachciało być… Jak randka?
-Nie randka, tylko spotkanie! Towarzysko…. Sam na sam z
Gray’em…. Nieważne, było świetnie. Wyobraź sobie, że kawiarenka, w której
byliśmy runęła…. Po tym jak wyszliśmy! A więc, co ci się stało?
- Pilnowałam twojej randki, żeby Juvia was nie zabiła albo
nie uciekła z Gray’em…
- Co kurwa?
-Tak kurwa…
-Nan… Biedna…. Śmierdzisz.
-No shit sherlock! Na łeb mi kawiarnia spadła… Spadłam z
dachu do śmietnika… Leżałam tam chyba kilka godzin. Śmierdzę, jestem głodna.
Mam banana we włosach, moje ubrania od Niko są do wyrzucenia! Ale zrobiłam to,
żebyś z nim wreszcie chodziła no! Żebyś nosiła potem obrączkę i miała
bliźniaki, których mam być zamiar chrzestną, bo to małe Gray’e…. Opłacało się….
-Idź się myć, a ja ci zrobię kolację…. Bo już bredzisz.
-Z chęcią…- Nancy podreptała po tych słowach do łazienki.
Wzięła długą kąpiel, szorowała
się dokładnie, bawiąc się przy tym wodą. Mad za to lekko zażenowana, ale także
dumna, zrobiła przyjaciółce kolację, oczywiście naleśniki zawijane z białym
serem i kakao. Jedno z jej ulubionych
połączeń. Dziewczyna wcześniej jeszcze otworzyła wszystkie okna by wywietrzyć
smród, który przyniosła ze sobą jasnowłosy mag wody….
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz