środa, 20 lipca 2016

Rozdział 7 - Bliźniacze Siostry

Znów gorąco dawało o sobie znać. Nancy i Madison, na szczęście szły w cieniu, ale jednak czuły upał. Nancy czuła, że zaraz się roztopi albo wyparuje. Że akurat wtedy musiały wybrać się na misję. Po ostatnim wydarzeniu z randką, Mad zaczęła jej bardziej pilnować, stawała się coraz bardziej strarszą siostrą, mimo że była nią już wcześniej, teraz stawało się to bardziej widoczne, kochana siostrzyczka Madi, Świetlny Tygrysorałek Fairy Tail. Nancy, która jest autorką poprzednich określeń, unosiła wysoko nogi tupiąc nimi mocno, obstawiając orientację członków gildii.
-Maaaadiiii-jęknęła cicho dziewczyna.
-Hmmm?
-Sprzedają nas.
-Co proszę?
-Nooo- wyjęła z torby maskotki w swoim kształcie i przyjaciółki. Madi i Nancy wersja chibi!
-Pokaż no mi to….
Nan podała jej Madimaskotkę. Dziewczyna ujęła ją  w dwie rączki i przytknęła do nosa czerwieniąc się. Oczy miała wyszywane, uroczy uśmiech tworzyła delikatna kreska. Ubranie było idealnie odwzorowane. Ponoć bardzo dobrze się sprzedawały, tylko jakim cudem do tej pory nie wiedziała o ich istnieniu. Od razu poszłaby z ryjem do Macarova, przecież to wcale nie wygląda jak ona.
-P-przecie wyglądam jak słodka dziewczynka, która nie umie nic zrobić… Jak ty!
-Dzięki Mad…. Jesteś bardzo miła Tygrysałku…
-Wybacz, ale tak nie wyglądam.
-To jest twoja słodka wersja… oddaj mi Madiiiiimaskotkę.
-Może sobie zatrzymam.
-Nie, nie! Jest moja! To moja kolekcja Fairy Tail! Proooszę oddaj. Kup sobie sama daaaaaaaaj!
Mad z westchnieniem oddała jej rzecz, którą ta schowała z drugą do torby. Nadęła policzki teatralnie, patrząc w bok. Skoro jej się nie podobało, no to trudno, ale Nancy pokochała te maskotki.
-Jesteś pewna, że to tu?
-Tak Madi, jestem całkowicie pewna, ze to tu.
-A co dokładnie mamy zrobić?
-Mamy znaleźć kota.
-Kota?… Jakie łatwe… Miałaś znaleźć coś dobrego.
-No…. I urocze. Ale dobrze za to płacą.
-Jak uważasz-Mad zaczęła szperać po krzakach.- Kici, kici.
-Kootku, chodź tu….-Nan zawołała i odgarnęła krzaki.
-Znalazłam- Mad pokazała jej ślicznego szarego kotka z niebieskimi oczyma.
-Ooo jaki słodki.
-Nie….
Nan wyciągnęła ku niemu ręce, gdy ten pokazał trzy szeregi śnieżnobiałych, ostrych jak brzytwa zębów.
-Co to do cholery jest?!?!?!-pisnęła cofając się lekko.
-Wooo… Mój kot…
Zwierzak warknął, ale było w nim ani krzty z kochanego, domowego pupila. W ciągu kilku sekund z bestii wydobyła się eksplozja białego światła, które swoją siłą sprawiło, ze dziewczyny odjechały kilka metrów. Zwierze zmieniło się w wielkie bydle, mierzące kilka metrów.
-Kotek, Nancy, kotek?!-Mad podniosła głos rozzłoszczona.
-W ogłoszeniu tak pisali….
-Czy to ci wygląda na „kotka” do cholery?!
-Kocie monstrum, coś w ten deseń- Nancy wzruszyła ramionami.
-Agggghh….. dobra zajmijmy się „koteczkiem”. Złapiemy go w moją klatkę świetlną, antymagiczną.
-Więc zastało nam jedynie złapać go i przywrócić do normalnych kształtów?
-Dokładnie Nanc….
-Okej!- Nanc złączyła pięści.-  Jakby to powiedział Natsu: „Napaliłem się!”, chociaż u mnie to by było „zmoczyłam się” albo „Nawod….”
Ich słodkie pogaduszki przerwała wielka łapa, która rozdzieliła je, o mało co nie przygniatając. Mad przeklęła pod nosem. Świetny dzień, po prostu świetny.
-Kurde felek!- krzyknęła Mad, starając się opanować słownictwo.
Od razu przeszła do konkretów, zraniła lekko potwora świetlistymi pazurkami, zaklęciem, które niedawno wygrzebała w książce. Łapa cofnęła się, a Nancy wyciągnęła rękę przed siebie.
-Wodny Twór: Deszcz bólu….
Na bestię spadł deszcz wielkich igieł wodnych, które działały tak samo jak szpilka wbijana w skórę. Stwór ryknął i trącił ją ogonem, przez do odleciała dwa metry.
-A co ja się będę cackać- Mad zmarszczyła brwi- Ruszyłeś Nancy futrzaku…. Gotuj się na ból.
Wszyscy, którzy znacie Mad, lub kiedykolwiek mieliście zły dzień i ją spotkaliście, nigdy nie próbujcie zrobić krzywdy jej Nancy, ponieważ grozi to długą i bolesną śmiercią. Wracając do fabuły, Madison wykonała już tak wszystkim znane gesty, uniosła rękę i zaczęła tworzyć bardzo lubiane, potężne zaklęcie-Andromedę.
-Żryj to zamiast kociej karmy-rzuciła nią w stronę futrzaka.
Zaklęcie trafiło bestię oślepiając na kilka chwil dziewczyny, a następnie Nan podniosła śpiącego, nieszkodliwego kotka.
-Odnieśmy go szybko, zanim się obudzi.
-Też tak myślę…-Mad pogłaskała go po łebku

***

-Wie pani ten kot sprawił nam trochę  problemu-oznajmiła Nanc odbierając nagrodę za wykonanie zadania.
-Trochę mało to powiedziane-mruknęła Mad pod nosem.
-Oj wiem, to jest mój ukochany Mruczek, wiecie, kot bojowy, w razie zagrożenia umie bronić swego- staruszka zaczęła swoją historię- Pamiętam jak dostałam go na swoje 20-ste urodziny…..
-Wie pani my musimy już wracać szybko do domu….
-Tak, tak, dobrze, dziękuję wam bardzo… Urocze z was siostry….
I po tych słowach zamknęła drzwi zostawiając ich na zewnątrz. Dziewczyny stały trochę osłupiałe, a w końcu ruszyły w drogę powrotną, rozmyślając nad jej słowami.
-Siostry, he?- Nancy uśmiechnęła się.
-Noo….
-W sumie Madi ty byłaś nią dla mnie już od dawna….
-Ojej, jakie to miłe, cukrzycy dostanę… Ale ty dla mnie też…
- Co powiesz na… Bliźniacze Siostry?…. Albo…. Albo… N-nie, nie wiem….
-Wymyśli się potem małe słońce.
-Eeeejjj- Nancy wydęła policzki- Jestem wyższa od ciebie!
-A ja jestem starsza- Mad uśmiechnęła się lekko.
- Phi…

***

Wokół leżały tylko skały, a w powietrzu unosiła się mgła. Nic nie wskazywało na to by docierały do domu. Nie było ich kilka dni, a już zdołały zapomnieć drogę do domu? Nie, coś tu nie grało. Mad zmarszczyła brwi. Co tu się kurwa stało, pomyślała. Nie były aż tak daleko od domu, więc powinny dostać wieści o tym, co się tam działo. Jedna ze skał osunęła się niedaleko nich i z hukiem sturlała się na dół.
-Coś tu jest nie tak- mruknęła.
-No…. Zaraz powinnyśmy dojść….
-Powinnyśmy…
Weszły na pagórek, z którego zawsze obserwowano miasto. Otworzyły szerzej oczy, ujrzawszy, że coś jest nie tak. Nie było nic, ani śladu po Magnolii. Zamiast tego była tylko kupa kamieni, gruzu i piachu. Co się stało z tak wielkim miastem? Przecież nie mogło po prostu zniknąć!
-G-gdzie?….- Nancy zdołała wykrztusić słowa w końcu- Gdzie jest do cholery Magnolia?! Gdzie są wszyscy?!?!?!
- …..- Mad w dalekich szczątkach umysłu załamała się- Uspokój się Nie….Nie wiem…. Zobacz ktoś tam jest…..
-Kto?

- …..-Madi przyjrzała się bardziej- Mystogan……

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz