sobota, 23 lipca 2016

Rozdział 31 - Siła woli

Trzymając się mocno za ramię usiadłam pod jednym z drzew. Nie wiem jakim cudem udało mi się uciec od tego całego syfu, którego narobiłam w wiosce. Przeżyło może kilka osób… Oficjalnie byłam już morderczynią, tylko jeszcze nie poznano mojego imienia. No fajnie się wpakowałam, fajnie, wprost zajebiście. Czułam tak ogromny smutek, że najchętniej skoczyłabym z jakiegoś klifu, ale płakać nawet nie mogłam. Nic nie mogłam, teraz to nawet zabić mi się nie pozwoli. Cholera, jak ta dalej pójdzie, całkiem zniknę i pozostanie tylko… TO. Spojrzałam na swoje czarne ramię, z którego sączyła się krew. Któryś z mieszkańców prawie mnie dorwał, ale pozostała tylko pamiątka po nim. Zastanawiałam się, czy Mistrz wysłał już za mną kogoś z gildii… Nie wiedział, że mam wrócić, żeby móc normalnie z nimi żyć i dalej być członkiem tej wielkiej rodziny. Westchnęłam ciężko, wpatrując się w ziemię. Czułam ucisk w gardle, ale wiedziałam, że nie będę płakać.
- I co? Zamierzasz siedzieć i wyć? – odezwał się znajomy głos. – Żal mi cię. Stoczyłaś się całkiem.
Podniosłam wzrok i otworzyłam szerzej oczy. Pod drzewem naprzeciwko siedziała Celia, wpatrując się we mnie ze złością. Jeszcze nigdy widziałam jej tak zdenerwowaną, łapy miała założone na piersiach, brwi mocno ściągnięte, a w oczach świeciły jej małe kurwiki. A jednak potrafiłam wyczuć jej strach.
- Dlaczego tu jesteś? Zjeżdżaj stąd, ale już! Ktoś z tobą jest?
- Nie, nigdzie się nie ruszam. Zniknęłam zanim się zorientowali. Ale namieszałaś.
- To nie ja.
- To ty.
               Zmarszczyłam brwi. No jakim cudem?? Nie prosiłam się o cos takiego.
- Niby jak? – warknęłam, unosząc się zdenerwowana. – Nie chciałam czegoś takiego!
- Miałaś czas, żeby to opanować. – Celia podniosła się i ruszyła powoli w moją stronę. - Mad też ci o tym wspominała. Ale ty się bałaś.
- Teraz to już po fakcie… Nie zbliżaj się.
- No właśnie po fakcie. Teraz możesz tylko siedzieć i czekać, aż znikniesz… Albo…
               Dotknęła mnie łapą w czoło, uśmiechając się delikatnie. Czułam jak drga ze strachu. Ale nie cofnęłam się. Poczułam lekką ulgę, gdy to zrobiła. Jednak nie do końca straciłam człowieczeństwo.
- Albo co?
- Albo w końcu się mu postawisz. Tyle razy ile trzeba.
- Heee? Ale jak mam to niby zrobić?
- To ja jestem uroczym kotkiem czy ty? Tak jak podczas treningu z Mad. Wróć do siebie.
               Zamyśliłam się na chwilę. To nie był wcale taki zły pomysł. To dej pory po prostu mnie odsuwał… A co jeśli bym.. go pokonała? To mogłoby poskutkować raz, przecież jest nieśmiertelny. Może by go… Wchłonąć, albo coś w tym rodzaju. Jak Mira i jej ssatan Soul. Spojrzałam na Celię, która odsunęła się, uśmiechając się delikatnie.
- Dobrze. Ale najpierw muszę zrobić coś z raną.. I nie tutaj, bo mnie znajdą.
- Widziałam pościg. – kotka spojrzała w stronę byłej wioski.
- To już lecimy. Skoro się nie boisz to polecimy dzięki tobie.
- W końcu gadasz z sensem.
               Dźwignęłam się na równe nogi, wzdychając ciężko. Ocelot rozwinął skrzydła i podniósł mnie za ubrania, które i tak już były w opłakanym stanie. Gdy wzniosłyśmy się nad linię drzew, mogłam spokojnie przyjrzeć się okolicy. Za nami znajdowała się spustoszona wioska. Między liśćmi dojrzałam dość dużą grupę osób, która zmierzała do miejsca, z którego dopiero co odeszłyśmy. Jednak istnieje coś takiego jak szczęście. Skrzywiłam się i spojrzałam przed siebie. Drzewa, drzewa i rzeka. Odetchnęłam z ulgą. Przez jakiś czas nie zamierzałam wybierać się do żadnego miasta.
- Polećmy w górę rzeki, powinniśmy znaleźć jakieś fajne miejsce z wodospadem.  – powiedziałam, kierując palec na wschód.
- Co wy macie z tymi wodospadami? – Celia westchnęła ciężko.
- Bo tak. Woda na ciebie leci, a szum wody uspokaja.
- Aha, niech ci będzie. Trzymaj się.
- Celia, to ty mnie trzymasz…
               Machnęła skrzydłami mocno dla przyspieszenia. Poczułam jak wiatr smaga mnie po twarzy, a oczy zachodzą łzami. Kiedyś dostanę przez to zespół suchego oka normalnie. Przetarłam je, dalej wypatrując idealnego miejsca. Nagle poczułam tak mocne ukłucie w piersi, że na chwilę straciłam oddech. „ A ty gdzie się znowu wybierasz? Znowu jesteś z tymi śmieciami?”- odezwał się demon w mojej głowie - „ I tak ci się nie uda nie powstrzymać, wezmę cię niezależnie od tego czy będziesz próbowała mnie zatrzymać. Jesteś zbyt słaba.”
- J-jeszcze z-zobaczymy… Spotkamy się potem i w końcu ci najebię.
- N-Nancy? – odezwała się zaniepokojona Celia. – Nic ci nie jest? Zaraz się zatrzymamy, wytrzymaj.
- A-a co próbuję z-zrobić? L-leć szybciej!
               Kotka rozglądnęła się nerwowo i machnęła znów skrzydłami. Poruszyłam się w powietrzu, ten drań po raz kolejny chciał wyjść. No bez przesady, ile można. Oddychałam ciężko, starając utrzymać go na wodzy. Czarne gówno na mojej ręce rozrastało się, obejmując moją twarz. Zaczęłam wiercić się niespokojnie, podtrzymywana przez Celię. Zaczęła drżeć ze strachu, obniżając lot. Po chwili moja lewa ręka chwyciła ją mocno za łapę i pociągnęła.
- P-przepra-szam C-Celia!
- Walcz z tym Nancy! Jeszcze chwilę!!- pisnęła z bólu kotka, wbijając zęby w moją rękę.
               Cofnęła się, ale to ja poczułam ugryzienie. W dużą prędkością zbliżałyśmy się ku ziemi. Kotka nie była w stanie normalnie wyhamować w obecnej sytuacji, więc opuściła mnie na linię drzew, a sama zaryła sobą ziemię. Krzyknęłam za nią, wpadając na kolejne gałęzie drzew. Łamałam mniejsze pod swoim ciężarem, a te raniły mnie ostrymi końcami. W końcu uderzyłam z jękiem o ziemię. Uniosłam się na rękach, patrząc jak ze świeżej rany sączy się krew. A ten, coraz bardziej napierał na mnie, bym usunęła się w cień.
- Dopiero co wylazłeś, ty głupi demonie! – Uniosłam się i ze wszystkich sił krzyknęłam ku górze, próbując go odeprzeć.
               Poczułam natychmiastową ulgę, czarna powłoka powoli zaczęła cofać się na ramię. Oddychając ciężko, oparłam się na rękach. Wygrałam tę potyczkę, dałam radę. Spojrzałam na Celię, która leżała nieruchomo wbita w ziemię. Podniosłam się na równe nogi i podeszłam, powtarzając kilka razy jej imię. Kotka na szczęście poruszyła się i podniosła o własnych siłach. Utkwiła we mnie wzrok, uśmiechając się jednak po chwili.
- Udało ci się…
- Najwyraźniej. – wyszczerzyłam żeby w uśmiechu.-  Chodź… Jesteśmy niedaleko, wyczuwam wodę.
               Kotka wytrzepała ubrania i ruszyła za mną. Teren nie był równy, to dobry znak.
- To powiedz, dlaczego nie zrobiłaś tego, podczas tamtej bitwy?
- Huh? – uniosłam brwi. – No ja… Bałam się. I nawet nie wiedziałam, że mogę to zrobić.
- Co się zmieniło w takim razie?
- Nie chciałam.. Już nie mogłam na to pozwolić.
- Widzisz. To twój pierwszy krok.
- Celia. – zmarszczyłam brwi. – Skąd u ciebie taka zmiana?.. No wiesz.. charakteru?
- Bo nie jestem słodka i urocza? – Celia założyła ręce na piersiach, marszcząc lekko brwi.
- Dokładnie tak.
               Spuściła lekko wzrok i zacisnęła pięści. Coś wyraźnie ją gryzło, a ja zamierzałam się dowiedzieć co. Nie będę odpuszczać. Minęłyśmy kolejne drzewa, dostrzegają w oddali między nimi wodospad. Słyszałyśmy już wyraźnie wodę, która spadała z dużej wysokości. Westchnęłam i spojrzałam z powrotem na swoją towarzyszkę:
- No i?
- Chciałam z tym już skończyć.
- Widzę, że nie tylko ja się zmieniam. Ale ty nie musisz.
- Chcę stać się silniejsza. Silna jak wy, żeby chociaż trochę wam pomóc w walce. Żebyście nie musiały nas chronić!
               Uniosłam brwi, ale uśmiechnęłam się serdecznie po chwili. Czyli to jedna z tych chwil, w której wszyscy postanawiają się zmienić? Jak w dobrym filmie.
- Dobrze. Niech tak będzie.
- Ale najpierw ciebie doprowadzimy do porządku!
- Tak, tak. Nie musisz się martwić, poprawię się.
- Mam nadzieję.
               Kotka prychnęła, wyprzedziła mnie o parę kroków i zniknęła w krzakach, które wprowadziły do wodospadu. Zrezygnowana ruszyłam za nią. Znalazłyśmy się na niewielkiej polanie. Rosły tu przeróżne leśnie owoce, a w rzece, do której wpadał wodospad, pływały ryby. Uśmiechnęłam się. W końcu znalazłam stałą kryjówkę. Tylko dachu nad głową brakowało.
 - Nancy, za wodospadem jest jaskinia. Można się do niego dostać bez moczenia się! – krzyknęła Celia, stojąc na kamiennej półce. – Możesz to później zobaczyć!
- No jasne, zaraz do ciebie dołączę!
Teraz czeka mnie ciężki trening. By dusza była zdrowa, ciało również musi być zdrowe. Zaczęłam od prostych ćwiczeń, a następnie przeszłam do zaklęć. On zna mój każdy ruch, każdą technikę i może wykorzystać przeciwko mnie. Mogłam go powstrzymywać na chwilę, ale w końcu złamałby mnie znowu. Ostatecznie, musiałam być gotowa na wszystko. Musiał istnieć sposób, żeby go pokonać.
***
               Siedziałyśmy z Celią przy ognisku, grillując wcześniej złowione ryby. Pozwoliłam jej zająć się drewnem, gdy ja łowiłam naszą kolację. Dawno nie miałam okazji, by zbliżyć się tak do wody. Siedziałyśmy naprzeciwko siebie w ciszy, w brzuchach nam burczało, nie mogłyśmy się doczekać, aż w końcu coś zjemy. Spojrzałam na kotkę, uśmiechając się delikatnie.
- Dziękuję.
- Huh? – Celia spojrzała na mnie zaciekawiona, przekręcając głowę na bok.- Za co?
- Za siłę.
- Aaa. Nie ma za co, sama do tego doszłaś.
- Ale dzięki twojej pomocy.
-Nancy przestań. – kotka zawstydzona spojrzała w bok. - Daj mi rybę.
               Zamknęłam się ponownie i wyciągnęłam patyki z rybami. Jedną z nich podałam mojej towarzyszce, która od razu zabrała się do jedzenia. Sama zrobiłam to powoli, chmurząc się zarazem.
- Możesz mi coś powiedzieć?
- Co takiego? – kotka nie przestawała pałaszować ryby.
- Co o mnie myślą po odejściu?
- Huh? Co ty gadasz?
- No bo jak teraz znają moją tajemnicę..
               Spojrzałam w bok, czując uścisk w gardle. Ocelot westchnął ciężko ze zrezygnowaniem.
- Nikt nic takiego nie powiedział. – odezwała się stanowczo. – Wszyscy ubolewali przez to, że odeszłaś.
- Jak to?
- No wszyscy… Oprócz Yukino. Chciała wszystkich nastawić przeciwko tobie.. Ale się jej nie udało.
- A co z Mad? – wróciłam do niej wzrokiem. Chciałam wiedzieć co się dzieje z moją przyjaciółką.
- No jak to co? Też odeszła w poszukiwaniu mocy. Ale się ze Stingiem spiknęła, takie przynajmniej mam wieści. Ale w każdym razie, nie chciała zostać w tyle za tobą. Jest w pełni świadoma tego, że wrócisz. Tylko Rogue…
- Rogue… - posmutniałam momentalnie i wbiłam wzrok w ognisko.
- Taaak, Rogue. Gadał tylko o tym, że nie zdołał cię powstrzymać, obwinia się.
- Lepiej będzie mu beze mnie.
               Celia zmarszczyła brwi i wstała, podchodząc do mnie w następstwie. Przyglądałam się jej ze smutkiem, do czasu, gdy podniosła na mnie rękę i strzeliła mocno z całej siły w twarz. Skrzywiłam się i zasyczałam, czując jak łzy napływają mi znowu do oczu, tym razem z bólu. Chwyciłam się za policzek i spojrzałam na nią rozwścieczona. No dlaczego mnie uderzyła??
- Za co to??
- Za bycie ciotą. Ogarnij się. On za tobą tęskni, jak się pospieszysz to zdążysz go jeszcze złapać. Pokłócił się o ciebie z Yukino. Mieli napięte stosunki. Naraził swoją przyjaźń. Więc przestań jęczeć, wstań i walcz. On cię zniszczył całkiem, nie możesz się mu dać znowu.
- Ajaaaa… Dobrze się uczysz od Mad. Zaczynam się was bać!
- I dobrze, w końcu to ona kazała mi ciebie przycisnąć, zdążyłam z nią porozmawiać zanim poleciałam za tobą. A teraz jedz i nie marudź.

               Zaśmiałam się mimowolnie. Ona zawsze o mnie dbała, nawet, gdy byłyśmy rozdzielone. Oj Mad, dobrze, postaram się jak mogę!

***

O-HA-YO!
Witam was już tak oficjalnie na nowej stronce +-+ To pierwszy najnowszy rozdział na niej, także jest co świętować! 
Na początku chciałabym podziękować takiej pani Raimei, co mi pomogła ogarnąć ten chaos i szablon wykonała, wygląda obłędnie! \(*O*)/ *sika tęczą do kwadratu*
Zachęcam do komentowania i korzystania z chatu, który znajduje się po prawej stronie ----> 
Powodzonka! 
~Nancy

4 komentarze:

  1. Hohoho helloł :D Jak z radyjkiem teraz tu milutko :P Celia to dobra kociczka jest. Zaczęłabym się jej czasami bać jak potrafi po twarzy dać tak z pazurami xD" Ciekawe czy Nanc ryba wtedy wypadła? Tak dzieją się takie rzeczy. A Osaka się zastanawia nad rybą. Głupia Rai ^^"

    Bardzo się cieszę, że szablon się podoba ^^! I dziękuje za wspomnienie na blogu :D Miło bardzo miło ;D!

    Pozdrawiam ;d!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muahahaha!!Chciałam dać jeden godzinny soundtrack, ale mi wywalało, więc podzieliłam XD
      Gdzie tam, jedzenie to jedyna rzecz, której nigdy nie wypuści XD
      Głupio by było, gdybym zostawiła to bez żadnego podziękowania! xD

      Usuń
  2. No to tak... Nadrobiłam parę ostatnich rozdziałów, a co za tym idzie? FAAAAAAANGIRL ♥
    Boziu *-* Boziu *-* Boziu *-* Dwa rozdziały temu. Końcówka rozdziału. JASHINIEJEZUSIEBUDDOALLAHUZEUSIEJUPITERZERANYRONIEKTOKOLWIEK <3
    Okej Su... Wdech wydech.
    A teraz do rzeczy xD
    Twoje rozdziały jak zwykle mnie urzekają swoją... lekkością? Po prostu czyta się je tak przyjemnie ^w^ Gdyby lektury takie były... :-:
    Mam mały smutek, gdyż zapowiada się brak żadnego z shippów przez najbliższe rozdziały ;-; No chyba, że Mad i Nancy nawiedzą przemyślenia o własnych uczuciach xD Wtedy bój się pana i uciekaj póki możesz xD

    Pozdrawiam cieplutko i ślę duuuużo weny <3

    Su♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za ten miły komentarz *O*
      Staram się, żeby właśnie czytało się je lekko, można więcej przeczytać bez męczenia się XD
      No mnie też nadszedł smutek przez to, bo nie mogę się poznęcać nad Mad :C .... Ale... Rozważę twoją propozycję, bo właśnie mi coś przyszło do głowy :D

      Ja ciebie też pozdrawiam <3

      Usuń